Marsz Równości w Zielonej Górze: radość i kontrowersje

Marsz Równości, który przeszedł przez Zieloną Górę, miał być wydarzeniem pełnym radości i spokoju, jednak okazał się również napastliwy, wulgarny i silnie polityczny. Organizacja tego wydarzenia była zapowiadana od dawna, ale prawie nie doszło do jego realizacji. Trudności z zebraniem funduszy na organizację marszu świadczą o małym liczbie sympatyków takich inicjatyw w Lubuskiem.

Organizatorzy apelowali w mediach społecznościowych o pomoc finansową, twierdząc, że potrzebują 10 tysięcy złotych na zorganizowanie marszu. Ostatecznie udało im się zebrać jedynie połowę tej kwoty, dzięki wsparciu ambasad Norwegii i Belgii. Agnieszka Chyrc, feministka i działaczka Instytutu Równości – głównego organizatora wydarzenia – podziękowała sojusznikom z Europy za pomoc. Nie wiadomo jednak, jak zostaną rozliczone te środki oraz pieniądze zebrane w internetowej zbiórce.

Wielu mieszkańców Zielonej Góry poniosło znaczne koszty związane z organizacją marszu. Miasto było zablokowane przez wiele godzin, a policja musiała ochraniać uczestników wydarzenia. Mimo to, marsz przebiegł stosunkowo spokojnie, choć nie obyło się bez agresywnych zachowań ze strony niektórych uczestników.

Jednym z kontrowersyjnych elementów marszu było jego miejsce rozpoczęcia – tuż pod kościołem Matki Bożej Częstochowskiej oraz termin, przypadający na oktawę Bożego Ciała, ważny czas dla katolików. Bloger LGBT, przedstawiający się jako „Obywatel Świata”, komentował na żywo pikietę wiernych w mediach społecznościowych, nazywając ich „obrońcami życia” i wskazując ich powiązania z polityką Putina.