Po ponad dwóch tygodniach od katastrofalnego pożaru w obiekcie magazynowym przy ulicy Przylep-Zakładowej w Zielonej Górze, jego konsekwencje nadal dają się we znaki lokalnej społeczności. Mieszkańcy Zielonej Góry, w tym strażacy, którzy aktywnie uczestniczyli w zwalczaniu płomieni, wciąż doświadczają nieprzyjemnych objawów zdrowotnych.
W dniu 22 lipca na osiedlu Przylep doszło do wybuchu ognia w składzie z niebezpiecznymi odpadami chemicznymi. Mimo że władze miasta zapewniały po incydencie, że mimo „skażenia terenu” standardy bezpieczeństwa nie zostały przekroczone na tyle, aby stanowiły zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców, to jednak sytuacja jest inna.
Po upływie dwóch tygodni od zdarzenia, liczne osoby zaczęły zgłaszać się do Centrum Pulmonologii w Torzymiu (województwo lubuskie). Pacjenci skarżą się na dolegliwości związane z układem oddechowym, takie jak duszności, kaszel czy podrażnienie gardła. Duży procent zgłaszających się pacjentów to strażacy, którzy narażeni byli na wdychanie szkodliwych oparów podczas gaszenia pożaru.