Interwencja policji w mieszkaniu dziennikarza „Gazety Wyborczej” w Zielonej Górze

Na początku października policji udało ustalić się adres IP, z którego wysyłano groźny i pogróżki posłom z partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość. Okazało się, że lokalizacja adresu IP doprowadziła funkcjonariuszy do jednego z mieszkań na terenie Zielonej Góry. Dokładnie chodzi o dziennikarza „Gazety Wyborczej”, który na ten moment zaprzecza, jakoby to on wysyłał wiadomości e-mail z groźbami.

Policja w mieszkaniu dziennikarza „Gazety Wyborczej”

Pierwsze informacje na temat wtargnięcia policji do mieszkania na terenie Zielonej Góry, należącego do dziennikarza „Gazety Wyborczej” pojawiły się kilka dni temu na platformie Twitter. Informację podał Mikołaj Chrzan, a więc szef lokalnych redakcji oraz wicenaczelny dziennika. Jak przekazał, policja wtargnęła do mieszkania, a następnie zarekwirowała komputer, laptop, a także prywatny telefon. Wiele wątpliwości budzi w tej sprawie przede wszystkim brak nakazu prokuratora, co do zarekwirowania sprzętu.

Informacja od zielonogórskiej redakcji „Gazety Wyborczej”

Osoby związane z dziennikiem „Gazeta Wyborcza” na bieżąco przekazują wszelkie nowinki dotyczące sprawy. Z ich informacji wynika, że podejrzany o wysyłanie pogróżek w wiadomościach e-mail dziennikarz odmówił wydania swojego sprzętu do pracy. To na skutek braku odpowiednich zezwoleń policjantów, którzy na miejscu nie posiadali nakazu od prokuratora. Ponadto dziennikarz miał zaznaczyć, że decyzji o zwolnieniu go z tajemnicy dziennikarskiej także nie otrzymał od sądu.

Sprawa jest cały czas rozwojowa, dlatego w najbliższych dniach warto śledzić informacje na ten temat. Warto dodać, że tę sprawę dziennikarza z Zielonej Góry prowadzi Komenda Stołeczna Policji, dlatego wszelkie oficjalne informacje powinny pojawiać się z pierwszej ręki właśnie od tej jednostki.